niedziela, 26 lipca 2015

15. Kathllen Rosemary Johson

Witajcie :*
To ja, ta wyrodna zła i w ogóle.
Nie wiem co powinnam Wam napisać. Jest mi głupio, że tyle czasu mnie nie było, i chciałabym Was przeprosić, ale nie wiem czy to Wam w jakikolwiek sposób wynagrodzi tyle miesięcy oczekiwań. Przed wami rozdział 15, który nie jest jakiś super, ale jest, to zawsze postęp. Żeby Was uspokoić powiem, że rozdział 16, też jest skończony. Zapraszam do czytania i wyrażenia opinii w 
 komentarzach, który są moją motywacją.



Zapraszam również na moją facebookową stronę, możecie do mnie pisać zadawać pytania i co tylko chcecie.
 



"To nasze wybory ukazują kim naprawdę jesteśmy o wiele bardziej niż nasze zdolności"
~Joanne Kathleen Rowling 


~Kiedy Lily skończyła relacjonować przebieg wizyty profesor McGonagall u Huncwotów. Obróciła głowę w stronę stołu nauczycielskiego. Wówczas serce jej zamarło.

   U boku profesora Dubledoora stała dziewczyna uważnie przyglądająca się każdemu najdrobniejszemu szczegółowi wnętrza tej wyjątkowej komnaty. Nie miała na sobie charakterystycznej szaty Hogwartu, a w dodatku, przykuwała uwagę uczniów swoją ponadprzeciętną urodą. Rozwiane blond włosy, zaróżowione policzki i bystre zielone oczy z iskierką buntu, tak podobne do oczu pewnej Rudowłosej z Gryffindoru. To właśnie ją próbowała wyłapać z tłumu uczniów zgromadzonych przy czterech długich stołach. Już po chwili spostrzegła swoją przyjaciółkę; siedziała przy stole z czterema innymi dziewczynami i wpatrywała się w nią z niedowierzaniem. Kate, bo tak było na imię blondynce, widok tak dobrzej znanej osoby dodał pewności siebie i zredukował zdenerwowanie związane z przydzieleniem jej do jednego z czterech domów. Chociaż oczami wyobraźnie wielokrotnie przywdziewała szatę w szkarłatno złotych barwach, to miała świadomość, że w życiu nie wszystko układa się zawsze tak jak by się chciało. Jednak z Gryffindorem utożsamiała się odkąd poznała historię Hogwartu, a z każdym kolejnym listem od Lily, Kate wiedziała w jakim rytmie bije jej serca i w jakim domu chciałaby być, ucząc się w tej szkole. Teraz nadeszła chwila prawdy, moment o którym myślała nieskończoną ilość razy, lecz każdy wymyślony przez nią scenariusz kończył się tak samo, miała nadzieję, że tym razem jej instynkt jej nie zawiedzie.

Pod wpływem płynnego ruchu ręki dyrektora Hogwartu w Wielkiej Sali zapanowała cisza. Wszyscy skupili swój wzrok na młodej dziewczynie, na której ramieniu profesor właśnie położył swoją bladą dłoń.
- Wiem, że chcecie już zacząć jeść i macie ciekawsze rzeczy do roboty niż słuchanie takiego starca jak ja, jednakże nie macie zbytnio wybory, ale do rzeczy. Chciałbym żebyście miło przywitali naszą nową uczennicę przybyłą z Francji. Przedstawiam wam Kateline J...

- Kate- poprawiła go odruchowo, nie lubiła pełnej wersji swojego imienia. Dyrektor spojrzał na dziewczynę, uśmiechnął się dobrodusznie poprawiając okulary połówki na haczykowatym nosie i kontynuował:

- Niech będzie, Kate. Panna Johson edukację w naszej szkole rozpocznie w VI klasie. Jeśli chcecie dowiedzieć się o niej czegoś więcej, po prostu zapytajcie. Z tego co pamiętam, parę lat temu podczas turnieju Trojmagicznego obracała się wśród osób przy, których nie da się być nieśmiałym i potulnym.- tu mrugnął do Huncwotów niewinnie się w niego wpatrujących i mówił dalej - Ale dość historii pora aby tradycji stało się zadość tiara przydziału powie, który z czterech wyjątkowych domów stanie się twoim.

Dziewczyna potakująco kiwnęła głową i zaczesała dłonią włosy do tylu. Mimo że nie była jedenastoletnim dzieckiem jej również w tamtej chwili towarzyszył stres. Zasiadła na drewnianym stołku umieszczonym pośrodku podestu, na którym stal stół nauczycielski i ujrzała ogrom Wielkiej Sali. Wzięła głębszy wdech i nałożyła starą tiarę na głowę. Przez chwilę ta milczała po czym dziewczyna usłyszała zachrypnięty głos w swojej głowie:

- Dumna, ale nie próżna, lojalna oj tak, a do tego nie głupia. I co ja mam z tobą zrobić? Ahh tak, widzę w tobie potencjał i głęboko zakorzenioną odwagę więc to musi być... GRYFFINDOR!

Przy stole  wychowanków domu Lwa wybuchnęły ogłuszające brawa, bowiem starsi uczniowie dobrze zapamiętali Kathllen Rosemary Johson i jej zwariowane pomysły, którymi dorównywała nawet Huncwotom. Tego wieczoru jedna rzecz stała się faktem, Hogwart zyskał barwną osobowość, o której niewątpliwie będzie głośno. 


"Ważne żeby mieć wokół siebie przyjaciół, którzy są z nami szczerzy"
~Caroline Corcoran

   W piątkowy wieczór w głowach Gryffonek z VI roku krążyło wiele myśli, ale żadna nie dotyczyła spania. Od dzisiaj ich dormitorium miało liczyć sześć osób, czyli do grona pięciu zwariowanych dziewcząt dołączyła jeszcze jedna niespokojna dusza. Właśnie wokół niej toczyło się całe zamieszanie. Dormitoria w Hogwarcie swoją powierzchnią przystosowane były do pomieszczenia dokładnie pięciu osób, więc upchnięcie jeszcze jednego łóżka i szafeczki nocnej było nie lada wyczynem. Nawet użycie czarów nie sprawiło, że w ich sypialni zapanował porządek; po podłodze walały się ubrania kosmetyki, pióra, pergaminy i słodycze, a do szafy żadna z nich wolała nie zaglądać. Przed północą i wygląd ich pokoju nie uległ dużej zmianie; teraz rzeczy walały się po kątach, leżały pod łóżkami i na parapetach, jedynym nieskazitelnie czystym miejsce był puchowy dywan, na którym każda zdążyła już wygodnie się ułożyć. Rudowłosa dziewczyna usiadła po turecku między Dorcas, a Kate i oparłszy się o jedno z łóżek przymknęła na chwilę oczy. Jadnak kiedy w grobowej ciszy jaka między nimi zapanowała poczuła na sobie wzrok przyjaciółek z powrotem je otworzyła i powiedziała z rezygnacją:

- Dzisiaj nie moja kolej

Na co Ann niemal natychmiastowo odparła:

- Fakt, ale już nie raz wymigiwałaś się z kolejki, więc musimy to sobie jakoś odbić.

Lily z oburzoną miną wstała i bez słowa skierowała swoje kroki w stronę drzwi zanim jednak znalazła się po ich drugiej stronie usłyszała śpiewny głos Dorcas:

- Tylko pamiętaj, że jest nas teraz szóstka!

Odpowiedzią było zatrzaśnięcie drzwi przez zielonooką.



"To, że się uśmiecham wcale nie musi oznaczać, że cie lubię Mogę, na przykład, wyobrazić sobie, że stoisz w płomieniach."
~ Mała Mi

   Drogę do dormitorium największych rozrabiaków w historii Hogwartu, pokonała prawie z zamkniętymi oczami, dopiero kiedy stanęła przed drzwiami kwatery głównej Huncwotów zastanowiła się co właściwie ma powiedzieć, jednak ostatecznie stwierdziła, że zda się na intuicję i nie pukając po prostu weszła do środka. Jednak nikt na nią nie zwrócił uwagi. Cała czwórka do połowy roznegliżowanych chłopców siedziała na łóżku Rogacza i dyskutowała zawzięcie wpatrując się w jakiś przedmiotu, którego Lily nie mogła dostrzec, wówczas miała w nosie, że właśnie nakryła ich na spiskowaniu. Po prostu podeszła do łóżka Łapy i jak gdyby nigdy nic się na nim położyła. Leżała bokiem, tempo przyglądając się Huncwotom wówczas Black powiedział:

- McGonagall we wtorki ma zajęcia do 13

- Nie wprowadzaj przyjaciół w błąd, Syriuszku, McGongall we wtorki ma zajęcia do 15.- odparła beznamiętnym tonem rudowłosa, bawiąca się wilgotnym kosmykiem swoich włosów.

Zdezorientowani chłopcy spojrzeli po sobie nie do końca wiedząc, jak powinni zareagować na nocną wizytę Panny Evans w ich dormitorium. James Potter prawie nie zauważalnie schował Mapę Huncwotów i przyglądał się dziewczynie z tajemniczym błyskiem w oku. Po chwili ciszy jaka nastała Lily westchnęła i powiedziała:

- Muszę się napić

Chłopcy spojrzeli bo sobie niemrawo, jednak żaden z nich nie wypowiedział ani słowa. Z dziwnymi minami przyglądali się dziewczynie, która właśnie demolowała im dormitorium. Zaglądała pod łóżka, szukała obluzowanych desek w podłodze aż w końcu otworzyła szafę. Mruknęła pod nosem coś o banalnym podwójnym dnie i wyjęła zapakowane w świąteczne skarpety 4 butelki Ognistej whisky, po chwili namysłu wzięła jeszcze jedną i obróciwszy się wzruszyła ramionami i powiedziała:

- Jak szaleć to szaleć

Pomachała im butelkami i skierowała swoje kroki w stronę drzwi.

- Czy ona właśnie uszczupliła nasze zapasy?

Wówczas dziewczyna wróciła i powiedziała:

- Zdecydowanie przyda nam się jeszcze coś słodkiego- i z pod łóżka Glizdogona wyciągnęła pudełko
z napisem "na czarną godzinę" i z gracją wyszła.

- Tak, zdecydowanie...brać ją!

Wypadli na korytarz w samych bokserkach i pobiegli za dziewczyną w stronę Pokoju Wspólnego jednak kiedy tam wkroczyli dziewczyna była już na schodach prowadzących do żeńskiej części sypialni, uśmiechnęła się złośliwie i w powietrzu wysłała im całuska. Otumanieni Huncwoci zapowiedzieli zemstę i uciekli przed zaciekawionymi spojrzeniami nie licznych Gryffonów siedzących przy kominku.  

"Najkrótsze słowa -tak i nie, a wymagają największego namysłu."
~Pitagoras

Rozentuzjazmowana rudowłosa wkroczyła do swojego dormitorium i pokazała dziewczyną co trzyma w rękach. Kate zagwizdała z podziwu, Anna wówczas powiedziała "No nieźle", a Dorcas podbiegła do Lily i zapytała z iskierkami w oczach:

- Lily, skąd masz tego tyle?

- Wzięłam sobie- odpowiedź zdziwiła wszystkie Gryffonki. Niezrażona zielonooka zajęła swoje stare miejsce i rozprostowała nogi, jednak Medowes nie chciała dać za wygraną:

- Jak to sobie wzięłaś?

- No normalnie poszłam, weszłam wzięłam wyszłam i wróciłam tu, nic nadzwyczajnego

- A Huncwoci, co na to?

- Nic

- Jak to nic?

- Jezu dziewczyny, czy to takie ważne? Mam ochotę się dzisiaj upić także no, kto poleje?

- Dobraaaa, póki, no jesteśmy w miarę trzeźwe trza wytłumaczyć naszej Katie zasady gry w NIE

- Eee gra w NIE? Lily nie wspomniałaś mi o tym..

- Bo nie mogła- odpowiedziała Alice- to wyłącznie nasza gra, a wszystko co zostanie powiedziane nie ma prawa wyjść po za ściany tego dormitorium, to coś w stylu paktu zaufania.nadążasz?- dziewczyna pokiwała twierdząco głową i czekała na kontynuacje-gramy w tę grę dwa razy w roku, w pierwszy i ostatni weekend roku szkolnego żeby zobaczyć co się zmieniło. Zasady są banalne, losujesz pytanie i odpowiadasz na nie jednym słowem "tak" lub "nie" rzecz polega na tymże w środku jest fałszoskop jeśli skłamiesz musisz się napić ze wszystkich kieliszków i opowiedzieć nam historię, którą chciałaś przed nami zataić, jeśli powiesz prawdę pijesz tylko z tych, których odpowiedź na to pytanie jest identyczna jasne?

- Powiedzmy, ale...

- Dobra dość gadania gramy!
 

"Wszyscy mamy w sobie światło i mrok, ale ani światło ani mrok nie mogą cie wybrać,
To ty podejmujesz wybór."
~Leigh Fallon

   Dziewczyny śmiały się i grały losując coraz kłopotliwsze pytania. Jadnak tym razem głównym celem gry było poznanie nowej dziwnie cichej Gryffonki. Lily próbowała wybadać w czym tkwi problem, ale alkohol wcale nie pomagał jej logicznie myśleć. Kiedy Marlena i Ann zasnęły na dywanie, a Dorcas z Alice kłóciły się o łazienkę, Lily zabrała ostatnie dwie butelki Ognistej i wyszła z pokoju ciągnąc za sobą Johson.

- Lily gdzie mnie ciągniesz?

- Zobaczysz, ale jeśli nie chcesz dostać swojego pierwszego szlabanu od Filcha to lepiej bądź cicho
Kathllen wywróciła oczami, ale więcej się nie odezwała. Rudowłosa zabrała dziewczynę w jedyne jej znane miejsce, w które można się szybko dostać i bez obaw porozmawiać. W ciszy przemierzały korytarze i schody uważający by nie zbudzić żadnego obrazu lub nie natknąć się na Panią Noris czy jej gburowatego właściciela. Kiedy pokonały kolejne schody, były już na szczycie wieży astronomicznej, Kate zatrzymała się i spojrzała gniewnie na Lily, na co ta wzruszyła ramionami i powiedziała:

- Daj spokój Kate nie każę ci przecież patrzeć w dół.

- Po co przyprowadziłaś mnie tu w środku nocy...

- Nie jestem aż tak pijana żeby nie zauważyć, że coś jest nie tak

- Co masz na myśli ?- mruknęła siadając i wpatrując się w przestrzeń. Widok był olśniewający: gwiazdy na niebie, które odbijały się w tafli jeziora, za którym znajdował się las, którego aura odradzała przekroczenie jego granic, no i oczywiście piękny i tajemniczy zamek, na który półokrągły księżyc rzucał światło. Blondynka już rozumiała, dlaczego Lily uwielbiała tu przesiadywać, jednak teraz nie miała na to nastroju. 

- Myślałam, że ty mi powiesz...- odparła rudowłosa badawczo przypatrując się swojej nowej współlokatorce.

Blondynka zamilkła i otuliła rękoma nogi. Było za wcześnie na to żeby mogła opowiadać o tym i dodatkowo zachować spokój. W nocy wszystkie emocje uderzają w nas z podwójną siłą a alkohol w organizmie tylko je wzmacnia. Dziewczyna otarła łzę zbierającą się w kąciku jej oka uniemożliwiając w ten sposób pojawieniu się następnej. Spojrzała w oczy przyjaciółki, które wyrażały troskę i chęć pomocy. Westchnęła i powiedziała łamiącym się głosem:

- Widzisz Lily... świat już nie jest taki sam, bo ludzie się zmieniają...Chociaż nie jestem pewna czy można ich nazwać ludźmi. Jak głupia i naiwna dziewczynka łudziłam się, że nawet ci, których mu nazywamy złymi mają w sobie odrobinę dobra, no bo przecież nie można być do końca złym, przecież każdy ma w sobie współczynnik poczucia wina łaski i troski...byłam tak głupia Lily. Teraz wszystko co dzieje się po za murami Hogwartu w niczym nie przypomina normalnego życia. Ludzie nie wiedzą co się dzieje, wszyscy się boją, a nikt im nie mówi co należy robić. Zło miesza się z dobrem.. patrząc na człowieka, idącego obok ciebie chodnikiem czy mieszkającego w sąsiednim domu nie masz pewności, że gdy mówi "dzień dobry" i serdecznie się uśmiecha jutro nie okaże się twoim zabójcą.  Co raz więcej osób umiera, a właściwie zostaje zabitych z zimną krwią, jeszcze więcej znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Grono osób, którym ufamy zmniejsza się z każdym dniem. Za dwa lata skończymy szkołę i co wtedy? Zbliża się wojna jakiej ten świat jeszcze nie widział, nikt nie jest w stanie tego zatrzyma...on przewyższa siłą każdego czarodzieja jest bezduszny i nie wie co to przebaczenie, wiara czy miłość, nie ma w nim nawet zalążka dobra, i to nam przyjdzie z nim walczyć. my będziemy musieli brać udział w tym całym szaleństwie, to nam przyjdzie się zemścić.
Dziewczyna przymknęła oczy i po paru głębszych oddechach kontynuowała: 

- Widzisz tu już nie chodzi o samych mugoli tu chodzi o nas wszystkich, nikt nie jest bezpieczny. Albo się podporządkujesz albo zginiesz to takie proste równanie, prawda? Pozbawić kogoś życia, wypowiadając dwa słowa sprawiasz, że drugi człowiek już nigdy nie wypowie żadnego, sprawiasz, że dziecko nie nauczy się chodzić albo matka nie uśmiechnie się do córki i nie powie że coraz bardziej ją przypomina. Ta świadomość mnie przeraża...Nie minął nawet tydzień od kiedy przyszli do nas ostatniej sierpniowej nocy kiedy z założenia byliśmy pogrążeni we śnie. Ja jak to ja, dopakowywałam się jeszcze żeby niczego nie zapomnieć, wiesz, że mam do tego talent, ale usłyszałam jak ktoś wchodzi frontowymi drzwiami, wiesz to niecodzienne składać komuś wizytę w środku nocy, no ale wracając mama była na dole miała dużo pracy i prosiła żeby jej nie przeszkadzać, a ja, mały Julian i tata byliśmy na górze... Chciałam zbiec na dół i zobaczyć co się właściwie dzieje, ale tato złapał mnie za rękę i gestem kazał być cicho. Wyglądał jakby w ogóle nie spał chociaż byłam pewna, że od trzech może czterech godzin chrapał w najlepsze, a tymczasem on trzymał na rękach mojego Julianka...już wiedziałam, że dzieje się coś złego, ale to nie było najgorsze; wiedziałam, że nic nie mogę zrobić. Wszystko działo się tak szybko... tato dał mi przestraszonego małego a sam po cichu zaczął schodzić po schodach, musiał ratować mamę, ale- już nie była w stanie opanowywać emocji a łzom pozwoliła wypłynąć falami na powierzchnię, jednak zdławionym głosem mówiła dalej- tato nie zdążył zostało mu do pokonania może ze cztery schodki kiedy rozbłysło zielone światło, pamiętam tylko że osunęłam się po ścinie. Obudziłam się w naszym ministerstwie magi, ze świadomością, że moja mama, tak zdolna czarownica, kochająca żona i matka nagle przestała istnieć...jakby to była jakaś gra, śmieszne prawda? Dwa cholerne słowa, nagła zieleń i koniec, nie ma już nic, pozostaje tylko pustka która wciąż i wciąż cie przepełnia. To nigdy nie powinno mieć miejsca, takie rzeczy nie powinny się dziać słyszysz Lily? Tak nie powinno być, nie powinno..

Zielonooka świadoma, że żadne słowa, które teraz by wypowiedziała nie będą tu pasowały po prostu przytuliła dziewczynę i pozwoliła jej płakać. Kiedy jej szloch już prawie całkowicie ucichł popatrzyła prosto w zielone oczy przepełnione smutkiem żalem i współczuciem i powiedziała:

- Wiesz Lily, jakkolwiek to zabrzmi to powinnaś wysłuchać Jamesa, może i teraz mówisz, że go nienawidzisz i go obwiniasz za ten cały zakład bo poniekąd masz rację, ale zastanów się czy warto. Możesz mówić, że jest dziecinny, arogancki i myśli tylko o sobie, ale i ty i ja dobrze wiemy, że tak nie myślisz. Dziecinny i myślący tylko o sobie chłopak nie byłby tak wierny przyjaciołom i przede wszystkim nie troszczył by się tak o ciebie. Możesz go nie lubić, ale powinnaś dać mu szansę się wytłumaczyć, na to chyba zasłużył, co?

Rudowłosa niechętnie musiała przyznać dziewczynie racje i chociaż wcale jej się to nie podobało czuła, że już podjęła decyzję.


* Rozdział chciałabym zadedykować mojej przyjaciółce Joli, która jest gwiazdą na moim osobistym niebie.

"Good friends are like stars.
You don't always see them,
But you know they're always there."

6 komentarzy:

  1. awwww w końcu <3 rozdział zayebisty jak jużCI to pisałąm wielokrotnie :D przez chwile pomyslalam czy z biegiem czasu ta nowa laska nie będzie konkurencją dla obecnych Gryfonek bo w sumie patrząc na potencjał np Łapcia to różnie sie mogłoby ułożyć no ale to nie wiem jaki masz plan :D ale szkoda mi jej sie zrobilo jak opowiadała o tym wszystkim ;c no ale przynajmniej może James bedzie miałteraz fory po tej przemowie :D czekam na dalszy ciąg i dziękuję bardzo za dedykacjee <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że ja nigdy nie wiem co się wydarzy w tych rozdziałach, zawsze dowiaduję się dopiero jak napiszę, rzadko kiedy mam na to plan bo jak wiadomo plany szlag trafia a impuls to impuls.
      Wiesz, że już nie długo następny rozdział, i co więcej, wiesz co się wydarzy <3
      Kochaaam :*

      Usuń
    2. ja wiem, że Ty nie wiesz, ale cośwymyślisz <3 ja już czekam na nastepny nastepny !

      Usuń
  2. Hejoo! Kolejny świetny rozdział, warto było czekać. Masz taki talent, jezuuu! ☺
    Całkiem lubię tą Kate, dzięki niej może Lily będzie z Jamesem ;D
    W każdym razie żyję tak nadzieją. W ogóle to niezły numerek z tym piciem i fajna gra, wypróbuje ją, może nie koniecznie z piciem. hahah
    Boze, chce już następny. Pisz szybciutko bo wykituje. Ponownie uruchomiła mi się faza na Hogward. Niedługo zamierzam zrobić sobie maraton z Harrym :)
    No dobra już koniec tego wszystkiego :D
    Kocham :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heeeej :*
      Następny rozdział w tym tygodniu, bo jest już napisany, o dziwo i czeka tylko na drobne korekty ^^.
      Ja też, love U <3

      Usuń
  3. Początkowo byłam sceptycznie nastawiona do Kate. W końcu nowa dziewczyna w Hogwarcie mogła nieźle namieszać w sferze uczuciowo-towarzyskiej. Ale po tej przemowie o idei dobra i zła zyskała moją sympatię. Widać, że jest naprawdę inteligentną osobą :)
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń