sobota, 24 stycznia 2015

10. Cześć Mała!

    Czwórka Gryffonów z szóstego roku tkwiła już od ponad godziny przed portretem Grubej Damy. Jeden z nich, szatyn z zielonymi oczami, które pod wpływem promieni słonecznych jaśniały i barwą przypominały ciekły miód wieloma. Jego twarz teraz rozkojarzoną pokrywały liczne blizny, lecz nadawały mu one bardziej uroku zadziornego nastolatka niż kolejnych lat. Lekko przygarbiony opierał się o zimną ścianę i błądził wzrokiem po innych portretach zupełnie nie zwracając uwagi na zaistniałą sytuację. Jego niższy i okrąglejszy kolega o wypłowiałych blond włosach i wodnistych oczach z błogim uśmiechem na twarzy spożywał kolejną czekoladową babeczkę i z zaciekawieniem przypatrywał się swoim dwóm przyjaciołom, Byli podobnego wzrostu; wysocy, wysportowani, przystojni, lecz każdy na swój sposób. Jeden z nich, ten o szarych oczach i czarnych włosach miał już dość zabawy pt "czy hasłem jest...?" i ze zdenerwowania uderzył otwartą dłonią w ścianę. Po czym na jego twarzy wykwitł grymas bólu, ale szybko zastąpił go gniewem i wykrzyknął na cały korytarz:
- No jakie jest to cholerne hasło?!
- Uspokój się Łapo zaraz na pewno ktoś tu przyjdzie...- upomniał go Remus wyrwany z rozmyślań.
- Wiesz co? Właśnie mi się wydaje, że jak będę krzyczeć to ktoś się tu pojawi, a nie jak będę siedzieć cicho. LALALA!!!- zaczął się wydzierać jednak po chwili zamilkł i tępym wzrokiem zaczął wpatrywać się w przyjaciela, podrapał się po głowie i powiedział jeszcze:
- Poza tym... to ty Luniek nie powinieneś znać nowego hasła w końcu jesteś tym całym prefektem czy czymś.
Remus stanął jakby zobaczył Lodra Voldemorta, następnie kolor jago twarzy zmienił się w biały a potem w lekko czerwony. Wsunął prawą dłoń do kieszeni szaty i wyjął mały kawałek pergaminu, który dostał od Lily podczas uczty powitalnej. Podszedł do portretu Grubej Damy i wyraźnie wymówił hasło:
- Zloty znicz
- Ale z Ciebie geniusz zła Luniek, nie ma co- parsknął śmichem Potter.
- Ja nawet tego nie będę komentował- odparł ciągle wzburzony Syriusz.
- Nie przejmuj się nim wciąż buzują w nim emocje przez Dorc...
- Zaraz wybije ci te śnieżno-białe ząbki przysięgam ci Rogaczu! A poza tym nie wypowiadaj tego imienia przy mnie, bo...bo ja nawet nie znam nikogo kto by je nosił i...
- Macie zamiar wreszcie wejść? Myślicie, że mam zamiar tu sterczeć całą noc?- zapytała Gruba Dama.Chłopcy spojrzeli po sobie i szybko wkroczyli dziarskim krokiem do Pokoju Wspólnego Gryffonów, w którym zostali przywitani brawami i okrzykami.

* * * * 
    Dziewczyna z rudymi lekko falowanymi włosami przechadzała się po swoim dormitorium. W parze z jej ognistymi kosmykami szedł równie gorący i zadziorny temperament. Z jej zielonych oczu buchały iskry, które stanowiły niebezpieczeństwo szczególnie dla pewnej paczki żartownisiów.
- Idioci..! Zbiję1 Po prostu zbiję bez najmniejszych zastrzeżeń!
- Ruda, daj już spokój ciągle się tylko na nich wściekasz. Powinnaś się cieszyć- powiedziała rezolutnie Marlena, na ogól takiego komentarza mogła spodziewać się po Dorcas, ale ta aktualnie leżała na łóżku i tępo wpatrywała się w sufit. Llily wywróciła oczami i założyła ręce na piersiach.
- Cieszyć się? Dobre sobie, a niby z czego? Że byłam cała w zielonej galaretce? No tak zapomniałam! Przecież marzyłam o tym od dziecka,
- Nie ironizuj rudzielcu.Ty zawsze tylko na minusy patrzysz...Dzięki nim w Hogwarcie zawsze coś się dzieję, nigdy nie narzekamy na nudę, a przy natłoku nauki jaki na nas co roku spada oraz przy kolejnych doniesieniach o zbrodniach Śmierciożerców Huncwoici to jakieś antidotum, którego każdy potrzebuje żeby nie pogrążyć się w czarnych myślach. A na marginesie to przez ostatnie pięć lat robisz im same wywody może już wystarczy? Pamiętaj tylko, że to oryginalne powitanie w Hogwarcie było twoim przedostatnim powitaniem tu.- odparła spokojnie blondynka kończąc zaplatać włosy w warkocz.
- Nie daj się omamić Lily, oni to zło a nie żadne antidotum stanowią zagrożenie dla siebie, a tym bardziej dla innych- powiedziała beznamiętnym tonem, Meadowes.
-Dom wariatów- skwitowała McKinnon.
    Na skutek wcześniejszych słów Marleny oczy Llily złagodniały i lekko pociemniały, co było oznaką niemego zgodzenia się ze słowami jednej z przyjaciółek. Panna Evans spojrzała zamglonym wzrokiem na dziewczyny wygodnie usadowione na jej łóżku i po chwili dołączyła się do nich.
- Taa, Lenka masz racje istny dom wariatów.
 \Położyła się na ostatniej wolnej przestrzeni i pozwoliła krążyć swoim myślom w bliżej nie określonym kierunku.


* * * *
Dobrze zbudowany okularnik z rozczochranymi, przydługimi czarnymi włosami chodził po całym dormitorium w białej niedokładnie zapiętej koszuli i poluzowanym krawacie w barwach Gryffindoru. Podchodził do kufrów swoich współlokatorów i wyrzucał z każdego po trochu w różne miejsca pomieszczenia lecz po chwili zaprzestał i położył się na stercie spodni i skarpetek mówiąc:
- Już mogę umierać, zabij mnie Łapo!
- Uspokój się Rogaczu, na następny rok użyjemy takich zaklęć, że nikt nie odczaruje naszego bałaganu, a poza tym Lilka by mi nie wybaczyła gdybym to JA cie uśmiercił więc sorry przyjacielu, ale ta opcja odpada, ale jak ci tak śpieszno do umierania to spokojnie do rana wytrzymasz. Twój temperamentny rudzielec na pewno wymyśli coś kreatywnego- powiedział Łapa i puścił do niego oko w geście rozbawienia dramatyzmem kolegi i komizmem sytuacji. Za co oberwał parą szarych, wełnianych skarpet w nosorożce. Syriusz i James zaczęli rzucać w siebie różnymi przedmiotami, jakie tylko znalazły się w zasięgu ich rąk. Fruwały szkolne podręczniki, buteleczki z atramentem słodycze... Pewnie trwało by to dłużej gdyby nie mózg ich paczki Lupin:
- Nie chcę nic mówić ale jest już jakoś po 2 w nocy, a zapewne słychać wasze okrzyki bojowe w całym Hogwarcie.
- Dobra Luniek już jesteśmy cicho, ale nie możemy iść teraz tak po prostu spać! To pierwsza noc tutaj! Więc może jakiś toast? Na przykład za...no wiecie zawsze coś się znajdzie...- stwierdził rezolutnie Syriusza, który już wyciągał z kufra cztery butelki Ognistej Whisky po czym rozdał je wszystkim a swoją pocałował, wskoczył na łóżko i powiedział:
- Ahh jad donrze mieć znajomości. No to wypijmy za...
- Za przyjaźń!
- Za nowe lepsze kawały!
- Za kolejny rok w Hogwarcie!
- Za to żebym był z Lilką!
- Za McGonagall żeby znalazła sobie męża!
- Za Panią Norris, żeby zgubiła się w Zakazanym Lesie!
- Za Martę żeby nie jęczała!
- Zdrowie!- takie krzyki mogli słyszeć sąsiedzi Huncwotów, ale im to już od dawna nie przeszkadzało tak samo jak odgłosu stłuczonego szkła, odrobiny przekleństw i wielu wybuchów szczerego śmiechu najbardziej rozpoznawalnej paczki przyjaciół w całym Hogwarcie.

* * * *

    Delikatne promienie wrześniowego słońca oświetlały zaróżowioną twarz rudowłosej dziewczyny, która pogrążona była w głębokim śnie. Lily lekko uchyliła powieki, a następnie całkowicie otworzyła swoje piękne, duże, zielone oczy. Podniosła się na łokciach i rozejrzała z zastanowieniem. Nawet nie pamiętała kiedy zasnęła i zapewne jej przyjaciółki też nie, ponieważ cala czwórka spała na jej łóżku. Po cichu wstała i udała się do łazienki slalomem omijając nie do końca rozpakowane bagaże. Wzięła orzeźwiający prysznic, umyła włosy mandarynkowym szamponem i z uśmiechem na twarzy stanęła w ręczniku przed lustrem.Za pomocą różdżki szybko je wysuszyła po czym umyła żeby i nałożyła delikatny makijaż ubrała szkloną szatę i wyszła z jeszcze parującego pomieszczenia.Teraz przyszedł jednak czas na jej ulubioną część porannych czynności, mianowicie - budzenie dziewczyn. Cichutko uchyliła drzwi dormitorium- żeby mogła szybko z niego uciec. Następnie podeszła do łóżka, na którym smacznie spały niczego nieświadome dziewczyny i bezszelestnie odsłoniła zasłony. Kolejnym czynnikiem porannego rytuały było odsłonięcie zasłon obu okien. Ostatnia czynność:
- Pobudka!!!-  wrzasnęła na całe gardło dodatkowo przykładając do niego różdżkę co potęgowało jego głośność i chwyciła swoją torbę po czym ze śmiechem wybiegła z dormitorium trzaskając drzwiami. Zdążyła usłyszeć jeszcze tylko:
- Już nie żyjesz!- z czego miały niezły ubaw.
Pani Prefekt postanowiła poczekać na swoje przyjaciółki w Pokoju Wspólnym. Gdy się tam znalazła z ulgą stwierdziła, że nie ma tam Huncwotów. Usiadła na swoim ulubionym fotelu, który znajdował się naprzeciwko jednego z kominków, w którym jeszcze iskrzył się ogień.  Zaczęła rozmyślać: Chyba mogę jeden raz im popuścić..
- Nie nie mogę przecież to Huncwoci...
- No i co? Dam sobie spokój raz w życiu...
- Nie, nie mogę dać sobie spokoju! Wtedy już nie będę tą samą Lilką!...
- A może ja już nie chce być tą samą Lilka?

Zamyślona dziewczyna nie zwróciła uwagi na już przybyłe współlokatorki. Dorcas machała dziewczynie przed oczami ręką, ale to nie pomogło. Postanowiła użyć bardziej drastycznych metod:
- Ziemia do Lily!!- krzyknęła tak głośno, że siedząca na fotelu dziewczyna aż podskoczyła i obrzuciła rozgniewanym spojrzeniem Meadowes.
- Co się tak drzesz nie jestem głucha ani ślepa
- Dobra nie chce się kłócić, ale ty chyba się zakochałaś!
- C...co? J...ja? Ja Co? nieee...co? -jąkała się zdezorientowana, po czym dodała:
- Chce jeść, idziemy na śniadanie
- Oj Dorcas zadajesz głupie pytania od dawna wiem, że Lily kocha się we mnie bezgranicznie tylko boi się przyznać, a ty Liluś co? Już zgłodniałaś może jeszcze trochę galaretki?- zapytał opierający się o ścianę, James.
- To się dla ciebie źle skończy, a jak dla ciebie to i dla nas- szepnął Syriusz.
Lily spojrzała na Marlenę wzrokiem mówiącym tyle co Jak ja mam im popuścić, no jak? Po czym  szybkim krokiem pokonała odległość między nimi musiała uniosła głowę by móc spojrzeć mu w oczy, ponieważ był od niej sporo wyższy; wycelowała swoim wskazującym palcem w jego pierś i powiedziała:
- Ty..parszywy dzieciaku! Wbij sobie to tego zakutego łba, że moja miłość do ciebie istnieje tylko w twojej głowie i nigdy nie stanie się rzeczywistością bo ty nawet mnie nie kochasz. Chcesz żebym była kolejnym trofeum na półce nad twoim łóżkiem, a ja nie mam zamiaru się na niej znaleźć. Nie jesteś zdolny do szczerego i prawdziwego uczucia potrafisz się tylko popisywać a ja stałam się ofiara twojego chorego spektaklu, a teraz dobrze Ci radze nie denerwuj mnie i zejdź mi z oczu jak nie chcesz zarobić szlabanu, Potter.
- Co jeśli powiem, że zaryzykuje Evans?- powiedział i uśmiechnął się lecz nie było w tym uśmiechu najmniejszego śladu radości, a jego codzienny blask z oczu jakby przygasł.
- Potter!! Mas..
- Nie kończ Ruda! Już go tu nie ma! A jeśli chodzi o zielony to Ci w nim do twarzy!- krzyknął jeszcze Black wybiegając z Pokoju Wspólnego wraz z Jamesem, którego ciągnął za rękaw szaty. W ich ślady poszli także Lunatyk i Glizdogon.


   Gryffoni przebywający wówczas w pokoju wspólnym z zaciekawieniem przyglądali się całej wymianie zdań. Byli zdziwienie nagłą szczerością rudowłosej, która zwykle ograniczała się do jednej ze swoich wrednych uwag, która przy okazji bawiła innych. Jeden z Gryffonów z VII roku słyszał tylko monolog dziewczyny zastanawiał się czym Potter tak rozgniewał dziewczynę.

W Wielkiej Sali

    Większość uczniów zajadała się już przeróżnymi smakołykami i pogodnie rozmawiała ciesząc się swoim towarzystwem. Huncwoci siedzieli z dala od swoich koleżanek z roku by nie rozzłościć naczelnej pani prefekt, która bez zastanowienia wlepiła by im szlaban. Jednak dziewczyny z szóstego roku nie zwracały uwagi na innych tylko analizowały swój plan zajęć.
- Co my tam dzisiaj mamy?- zapytała Marlena i przeciągle ziewnęła smarując sobie kanapkę dżemem malinowym.
- Nie chcesz wiedzieć -odpowiedziała jej Dorcas z niewyraźną miną.(weź rutinoscorbin dop. aut)
- Pokaż mi to-powiedziała i wzięła od koleżanki plan zajęć.
- Eliksiry dwie godziny transmutacji, Zaklęcia i Zielarstwo...Boże dlaczego nie ma tu Historii Magii albo wróżbiarstwa? Faktycznie nie chciałam wiedzieć...
- Dobra chodźcie profesor Slughorn nie lubi spóźnień- powiedziała już opanowana i zadowolona z faktu, iż rok rozpocznie od swojego ulubionego przedmiotu, Lliy.
- Tak, tak Lilka znamy to już na pamięć- mówiąc to zaczęły zbierać się do opuszczenia WS.
- Panno Evans, Panno Evans! Proszę zaczekać!- usłyszały donośny głos wychowawczyni domu Lwa. Lily skinęła na dziewczyny żeby poszły już na lekcje, a ona za chwile dojdzie. Dziewczyny bez zbędnych komentarzy udały się w kierunku lochów. Natomiast Rudowłosa skierowała swoje zielone oczu na nauczycielkę.
- Tal Pani Profesor?
- Chciałam Ci tylko przedstawić nowego kapitana drużyny...
- Tylko nie Potter- mruknęła pod nosem, ale na tyle głośno, że nauczycielka usłyszała.
- Nie, to nie Potter, nie musisz się przejmować sam się skreślił z tej pozycji przez ten incydent z galaretką.
- To kto jest ów "szczęśliwcem"?- zapytała Lily z lekkim nie pokojem w glosie. Dziewczyna zdawała sobie sprawę, że kimkolwiek by nie był nie będzie miał łatwo z Jamesem, bo oczywistym faktem było, że Potter od dawna poluje na tą posadę.
- To nasz obecny ścigający z siódmego roku- odpowiedziała Profesorka. Lily się nieco zmieszała, bo nie interesowała się tym sportem głównie z powodu nachalnych próśb Rogacza aby dziewczyna udała się na mecz i popatrzyła, jak to on "wspaniale" gra.
- Czyli?
-  Lily nie załamuj mnie. Nie wiesz kto jest ścigającym twojego domu?
- N...no b...bo widzi Pani to...n...nie tak, tylko, bo Potter mnie...zresztą nie ważne- tu powstrzymała się ostatkiem sil przed wywróceniem oczami- może mi Pani powiedzieć kto został tym kapitanem, bo muszę z nim porozmawiać...
- Dobrze poczekaj chwile- Nauczycielka podeszła do okolic stoły Gryffindoru gdzie zawsze siedzieli siódmoklasiści. Po chwili z ławki podniósł się wysoki chłopak. Lily uśmiechnęła się do niego, ale po chwili jej twarz nie wyrażała nic. Mieszało się na niej niedowierzanie i...może nawet złość?
- Cześć Mała!


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *  * *

Hej, haj, helo!
Podoba się choć trochę?
Ja mam nadzieję, że moja wena już do mnie wróciła i nigdzie się nie wybierze, trzymajcie za to kciuki!
Zachęcam do komentowania bo tak dajecie mi siłę :*
Kisses

5 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział <3
    Uśmiałam się, a to już coś ;3
    Jestem ciekawa co to za mężczynza...
    Czekam na kolejny! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za miły komentarz aż się boje co powiesz na następny rozdział, chyba mnie zabijesz xD
      Kisses

      Usuń
  2. No kurde ale skończyłas ;# nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i myślę że pojawi się jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jest napisany i stwierdzam, że jest bardzo długi, ale nie zrobię wam tego i nie podzielę go na dwie części.
      Myślę, że dodam go coś koło jutra
      Kisses

      Usuń
  3. No chyba wiadomo, ze to Matt ;) ciesze sie ze wrocilas, juz nas nie opuszczaj tylko pisz i pisz :D

    OdpowiedzUsuń